sobota, 18 stycznia 2014

Trzy

Byłem całkiem zdezorientowany po tym, co powiedział Mati. Wiedziałem, że lubił się bawić dziewczynami, ale żeby aż tak? Zakład? Nic głupszego nie mógł wymyślić.
Popatrzyłem pytająco na Łukasza, nie miałem pojęcia co odpowiedzieć. On zaczął robić dziwne miny sygnalizując żebyśmy wyszli i pogadali.
- Teo, wszystko z tobą ok? - zapytał Waldek.
- Tak, muszę na chwilę wyjść z Marcinem.
- Spacer pod gwiazdami? - zażartował Mati.
- Idziemy - popędził mnie Łukasz.
Wyszliśmy na korytarz.
- Co mam powiedzieć? - zapytałem zdenerwowany.
- Słuchaj - zaczął - Nie powiedziałem ci prawdy.
- Co masz na myśli? - zadałem kolejne pytanie.
- Majka... Ona nie jest moją dziewczyną. Ona jest... Moją siostrą.
Zacząłem kojarzyć fakty. Mieli podobny uśmiech a przede wszystkim takie samo nazwisko!
- To co mam robić?
- Zgódź się na ten zakład.
- Pojebało cię do końca?! - krzyknąłem chyba trochę za głośno, bo drzwi obok się otworzyły.
- Nie kłóćcie się do cholery! - zawołał Łukasz Piszczek - Jesteśmy przed meczami, wokół hotelu jest pełno dziennikarzy. Uspokójcie się!
Popatrzyliśmy po sobie. Piszczu miał rację, za bardzo się uniosłem.
- Nie przejmuj się, mała sprzeczka - powiedziałem.
- Mam nadzieję, młody - odparł i zamknął drzwi do swojego pokoju.
- Zgódź się - nalegał Łukasz.
- Dlaczego ci tak na tym zależy?
- Zrozum, jeśli Mati ją poderwie to albo ją skrzywdzi, albo wywiezie do Holandii.
- Nagle się odezwał nadopiekuńczy braciszek - powiedziałem z ironią.
- Ustal z nim, że ten kto pierwszy ją pocałuje wygra. Zrobisz co należy i wrócisz do Poznania. Ona i tak ma chłopaka, zapomni o tobie. Poza tym będziesz miał przewagę, znam ją nie od dziś, pomogę ci.
Moje myśli błądziły. Miałem mętlik w głowie. Nie jarały mnie takie gierki. Chociaż w sumie, za kilka dni wszystko rozejdzie się po kościach i zapomnimy o tej sytuacji. I tak nie miałem dziewczyny, więc czemu nie?
- Będziesz mi winien przysługę - powiedziałem w końcu.
Wróciliśmy do pokoju. Waldek i Mati wciąż siedzieli na tej samej kanapie i gapili się w telewizor.
- Już po pierwszym pocałunku? - zapytał drażliwie Klich.
- Zgoda - powiedziałem ignorując go - Ten kto pierwszy ją pocałuje, wygrywa.
- Ale z was dzieci! - zawołał Waldek.
- Cicho, Walduś. Wszyscy wiemy, że ty nie jesteś wtajemniczony w "te" sprawy. Zgadzam się - odparł Mati podając mi rękę.
Uścisnąłem ją a Łukasz przeciął.


oczami Majki

- Tutaj jest cudownie! - kłamałam swojemu chłopakowi przez telefon.
Nie było cudownie. Przede wszystkim nie tolerowałam obecności Łukasza. Uczucie, które towarzyszyło mi podczas naszej ostatniej kłótni powróciło. Nie miałam ochoty na widzenie Teo przez przyszłe 11 dni. Chciałam jak najszybciej wyjechać z tego zgrupowania.
- Wiesz, kochanie. To nie jest rozmowa na telefon, ale... - zaczął Antek a w tle usłyszałam jak jakaś kobieta mówi jego imię - Chodzi o to, że chcę z tobą zerwać. Spakowałem już swoje rzeczy i się wyniosłem, kluczyki do mieszkania zostawiłem pod wycieraczką.
Czułam jak całe moje ciało przechodzą dreszcze. Zaczęłam się trząść pomimo, że czułam krople potu. Moje oczy napełniały się łzami.
- Ale jak to? - wyjąkałam.
- Po prostu. Zrywam z tobą. Dobranoc - rozłączył się.
Siedziałam na łóżku z telefonem przy uchu jeszcze przez dobre dziesięć minut. Próbowałam przetrawić to, co właśnie powiedział mi mój chłopak. Mój BYŁY chłopak.
Odszedł do innej. Wydedukowałam to po tym nieznajomym damskim głosie.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie stukot do drzwi. Zerknęłam do lustra. Miałam zaczerwienione oczy od łez. Zdziwiłam się. Nawet nie poczułam kiedy spłynęły po moich policzkach. Rozpuściłam moje czarne, długie włosy, aby choć trochę odwrócić uwagę od zmęczonej twarzy.

Mateusz via Instagram
Otworzyłam drzwi a przede mną ukazał się wysoki mężczyzna. Próbowałam sobie przypomnieć jego imię. "Z Teo mieszka Marcin, to nie on, ze Szczęsnym Grzesiek, to też nie on, z Tytoniem, też Marcin, ale to również nie jest on!".
- Cześć - powiedział.
- Hej - odparłam ukrywając zakłopotanie tym, że nie pamiętam jego imienia.
- Pomyślałem, że siedzisz sobie tu sama i byłoby ci miło gdyby ktoś dotrzymał ci towarzystwa, więc jestem! - zawołał i rozłożył teatralnie ręce.
- Och, no tak... - wydukałam nieporadnie.
- Mogę wejść? - zapytał po chwili ciszy.
- Tak, jasne, jasne - powiedziałam uchylając szerzej drzwi.
- Chyba przyszedłem nie w porę - odparł zakłopotany drapiąc się po głowie.
- Nie! Coś ty! Po prostu ostatni telefon wyprowadził mnie trochę z równowagi.
Usiadłam na skraju swojego łóżka a "ten którego imienia nie pamiętałam" usiadł na sofie naprzeciwko.
- Nie znam cię zbyt długo, ale widzę, że dzieje się coś złego.
- Wydaje ci się - skłamałam.
Wstał, podszedł i usiadł obok mnie. Delikatnie mnie objął.
- Mi możesz wszystko powiedzieć - wyszeptał do ucha.
Przeszedł mnie lekki dreszcz. Siedziałam tak bardzo przytulona, że słyszałam bicia jego serca.

oczami Mateusza

Usiadłem blisko niej i objąłem ją delikatnie, aby jej nie "spłoszyć". Na szczęście odwzajemniła uścisk, wręcz przytuliła się jeszcze bardziej!
- Mi możesz wszystko powiedzieć.
- Chłopak mnie rzucił przez telefon - powiedziała tak cicho, że ledwie usłyszałem.
Dobra dla mnie! Jest samotna, zdołowana i zdesperowana. Ktoś musi ją pocieszyć. Dziękowałem mojemu wyczuciu, że akurat teraz postanowiłem się do niej wybrać zanim zrobił to Marcin.
- Mogę jakoś pomóc? - zapytałem.
- Powiedz mi jak masz na imię - odparła.
"Że co?!" pomyślałem. W takim momencie ona się mnie pyta jak mam na imię?
- Mati.
- Bardzo ładnie - powiedziała po czym wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.
Pogładziłem jej ramię dodając otuchy. Wtedy usłyszeliśmy jak ktoś puka do drzwi. To mogła być tylko jedna osoba.
- Otworzę - powiedziała a naszym "niespodziewanym" gościem okazał się nikt inny jak Marcin.
- Cześć - powiedział uśmiechając się. Widziałem jak ona również się uśmiecha. Z tego co sobie przypominałem na mój widok raczej okazała przerażenie a nie radość.
- Hej.
- Cześć Marcin - powiedziałem ironicznie podchodząc do Majki i lekko dotykając jej talii od tyłu.
- Przeszkodziłem w czymś? - zapytał.
- Właściwie to n...
- Tak - przerwałem jej.
- Ta jednomyślność - powiedział drwiąco.
Majka niezauważalnie zdjęła moje ręce z jej talii i zaprosiła Marcina do środka. Ja usiadłem na kanapie a Majka zaczęła czegoś w swojej torbie bagażowej.
- Może ci pomóc? - zapytał udając zatroskanie i podszedł do niej.
- Majka nie potrzebuje twojej pomocy - rzuciłem.
- Mati, przestań! Szukam swojej kosmetyczki.
- Daj - powiedział wyciągając ręce, aby podała mu torbę.

oczami Marcina

Wszedłem do pokoju Majki, gdzie zastałem ją z Mateuszem. Mogłem się tego spodziewać. Zauważyłem jak blisko niej stał i jak jej dotykał. Jak długo tutaj siedział? Nie zastanawiałem się dalej i przeszedłem do realizowania mojego planu.
Zaczęła szukać czegoś w swojej torbie. Postanowiłem jej pomóc.
Po kilku minutach znalazłem jej telefon. Postanowiłem wbić swój numer i przy okazji wziąć sobie jej. Była zajęta rozmową z Mateuszem, więc nie zauważyła tego tym bardziej, że starałem się to zrobić szybko.
- Chyba tu nie ma twojej kosmetyczki - powiedziałem w końcu.
- Ale z ciebie niezdara, Marcin! - zawołał starszy kolega.
- Mati, mógłbyś wyjść? - zapytała zdenerwowana Majka.
Czułem się jakbym zdobył gola. Punkt dla mnie. Majka ma go dość!
- Tylko pod warunkiem, że ty też wyjdziesz - bajerował ją.
- Tani tekst na podryw - mruknąłem wystarczająco głośno, aby usłyszał.
- Masz jakiś problem? - zapytał stając naprzeciwko mnie.
- Obydwaj wyjdźcie. Błagam was. Jestem zmęczona, a coś czuję, że się zaraz pobijecie.
Cholera. O jedno zdanie za dużo. I tak jestem lepszy w oczach Majki, czuję to. Posłusznie rozeszliśmy się do swoich pokoi.


_____________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Jest i trzeci rozdział :)) Tego bloga pisze mi się chyba najlepiej :P Obiecuję, że następny rozdział jaki napiszę będzie na --> Echte Liebe, bo tam też nieźle namieszałam i przydałoby się coś odkręcić :D
Zapraszam do głosowania w ankiecie na bloga, który będzie po zakończeniu Echte Liebe.

niedziela, 12 stycznia 2014

Dwa

- Chyba powinienem wyjść - powiedział po chwili zakłopotany czarnowłosy piłkarz.
- Nigdzie nie pójdziesz, jesteś w samym ręczniku - zauważył Łukasz nie spuszczając ze mnie wzroku - To my wyjdziemy, prawda Majka?
- Z tego co pamiętam to nie przedstawiałaś się nam - powiedział spokojnie.
Jeszcze tego brakuje, żeby wciągać obcego faceta w nasze sprawy. Musiałam coś szybko wymyślić.
- My się znamy - odpowiedział za mnie Teo i wypchnął mnie z pokoju. Łukasz podążał szybko w stronę drzwi wyjściowych a ja próbowałam dotrzymać mu kroku.
Po drodze spotkaliśmy Tomka Iwana - mojego szefa.
- O, Łukasz! Widzę, że poznałeś się już z moją nową asystentką!
- Właściwie to znaliśmy się wcześniej - odparł zatrzymując się przy Tomku.
- Czekaj, czekaj... Majka, ty masz na nazwisko Teodorczyk, prawda?
Teo popatrzył na mnie jakby chciał, abym powiedziała "nie" co skutkowałoby tym, że wyszłabym na idiotkę, ponieważ mój szef doskonale wiedział jak się nazywam.
- Tak - odpowiedziałam słabo.
- Musimy już iść - powiedział zanim Tomek wyciągnąłby z tego wnioski, wziął mnie za rękę i wyszliśmy na parking przed hotelem.
Szliśmy długo w stronę lasu obok aż w końcu znaleźliśmy się w takim miejscu gdzie nikt nas nie mógł znaleźć. 
- Skąd ty się tu do cholery wzięłaś?! - krzyknął z wyrzutem.
- Powinieneś chyba wiedzieć skąd się biorą dzieci - odpysknęłam.
- Przestań się zgrywać i odpowiedz!
- Szukałam pracy i znalazłam.
- I to czysty przypadek, że akurat znalazłaś ją w reprezentacji, prawda? - zapytał ironicznie.
- Składałam CV do różnych instytucji a pech chciał, że akurat przyjęli mnie tam gdzie ty jesteś.
- Czy ktoś wie... o... no sama wiesz o czym - zignorował moje poprzednie zdanie.
- O tym, że nasz ojciec sypiał w tym samym roku z dwoma kobietami i my jesteśmy tego owocem? Wątpię.
Tak, to prawda. Byliśmy rodzeństwem. Nasz ojciec ożenił się z matką Łukasza, ale w tym samym czasie spotykał się z moją matką. Po moim narodzeniu, ojciec rozwiódł się i ponownie ożenił, tylko że z moją mamą. Jesteśmy z Łukaszem rówieśnikami, obydwoje mamy 22 lata. Nie wiedzieliśmy, że jesteśmy rodzeństwem aż do "ucieczki" mojego, NASZEGO ojca zagranicę z kolejną babą. Chodziliśmy do tej samej podstawówki i gimnazjum, rozstaliśmy się w liceum kiedy dowiedziałam się, że jesteśmy rodzeństwem. Po liceum ja studiowałam a Łukasz przeniósł się do Polonii Warszawa. Jakoś próbowaliśmy się spotykać, bo lubiliśmy spędzać ze sobą czas jako rodzeństwo. Niestety rozdzieliła nas kłótnia na temat naszych matek. Następnie jego transfer do Lecha i tak nasze drogi się rozeszły aż do tego spotkania.
- Przestań! - krzyknął potrząsając mną z nerwów a po chwili dodał nieco spokojniej - Nikt nie może się dowiedzieć, że jesteśmy rodzeństwem. Poprawka, nikt nie może się dowiedzieć, że jesteśmy RODZINĄ! To tylko zwykły zbieg okoliczności.
- A co masz zamiar powiedzieć temu przystojniakowi w ręczniku? - zapytałam widząc jego rozdrażnienie. Uwielbiałam mu dokuczać w ten sposób, bo wiedziałam, że się wścieknie. Pomimo, że nie przepadaliśmy za sobą, on zawsze był zazdrosny o swoją "siostrzyczkę".
- Marcin? On jest nieszkodliwy. Nie będzie pytał.
- Co zrobisz jeśli jednak zapyta?
- Powiem mu, że jesteś moją dziewczyną - odparł stanowczo.
- Mhm, a przypadek chciał, że mamy takie same oczy, uśmiech i nazwisko - powiedziałam ironicznie.
- Nikt nie zauważy - zapewnił mnie.
- Dobra, zdaje się na ciebie - poddałam się.

***

Wróciłem do pokoju. Byłem wykończony rozmową z Majką. Z jednej strony nienawidziłem jej, bo była dzieckiem kochanki mojego ojca, ale z drugiej strony czułem do niej więź, której nie dało się przerwać.
Marcin leżał na swoim łóżku i oglądał telewizję. Modliłem się w duchu, aby nie zapytał mnie o Majkę. Jak na złość on od razu kiedy położyłem się na swoim łóżku spytał:
- Kim jest ta nowa?
- Nie zawracaj sobie nią głowy - grałem na zwłokę.
- A co jeśli chciałbym zawrócić sobie nią głowę?
No nie. Moja siostra podoba się Marcinowi. W dodatku jej chyba też się spodobał. Trzeba się teraz wcielić w aktora wysokiej klasy, aby mi uwierzył.
- Dostaniesz w ryj.
- Zajęta?
- Tak.
- Przez...?
Serce zabiło mi mocniej. Powiedzieć czy nie? Skoro już zacząłem to musiałem skończyć.
- Łukasza Teodorczyka - odpowiedziałem najpewniej jak umiałem.
Marcin uniósł wysoko brwi, aby wyrazić zdziwienie. Czyli uwierzył mi.
- Trzeba było tak od razu.
Po chwili do pokoju wpadli Waldek i Mati krzycząc, że rozpoczynają imprezkę.
Spojrzałem na zegarek, była już dwudziesta i wtedy zorientowałem się, że słońce dawno zaszło.
- Macie jakieś piwo? - zapytał Mati.
- Jesteśmy na zgrupowaniu, człowieku! Nie wolno nam pić - zawołałem.
- Nie znasz się na żartach, Teo? - zapytał Mateusz chichocząc.
- On jest pilnowany - powiedział żartem Marcin.
Miałem ochotę go zabić. Dokładnie wiedziałem co miał na myśli.
- O co ci chodzi? - zapytał Waldek rozsiadając się na kanapie.
- O nic - odpowiedziałem za niego.
- Pewnie dziewczyna dzwoni do niego co godzinę - powiedział Mati.
- Niekoniecznie - odpowiedział Marcin.
Próbowałem pokazać mu na migi żeby się wreszcie zamknął i chyba zrozumiał, bo przez resztę wieczoru się prawie nie odzywał.
- Niezła jest na nowa - powiedział w pewnym momencie Clichy.
- Ta asystentka? - zapytał Marcin lekko się śmiejąc i patrząc na mnie.
- Mati próbował ją nieudolnie poderwać - odparł Waldek.
- Nie nieudolnie, tylko profesjonalnie! - zawołał Mati.
- Tylko, że ty masz już dziewczynę - zauważyłem.
- Która w tym momencie jest w Holandii a ja jestem w Polsce.
- Na twoim miejscu nie próbowałbym jej poderwać - powiedział Marcin.
- Bo?
Błagałem Marcina w myślach żeby się nie wygadał jednocześnie próbując nie zdradzić, że mnie to interesuje.
- Bo ja do niej startuję - odparł mój klubowy kolega. Chwała mu za to!
Mateusz zareagował ironicznym śmiechem i od razu rzucił:
- Zakład, że poderwę ją pierwszy?

______________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Jest i drugi rozdział :)) Mam nadzieję, że się podoba ^^ 

czwartek, 2 stycznia 2014

Jeden

Wróciłam do domu cała uradowana. Już po przekroczeniu progu do mieszkania zawołałam:
- Antek!! Dostałam pracę!
Brunet wybiegł z kuchni i wziął mnie na ręce. Wiedział jakie to dla mnie ważne i cieszył się razem ze mną.
- To cudownie skarbie - odparł stawiając mnie na ziemię.
Bardzo kochałam mojego chłopaka, był opiekuńczy i miałam pewność, że czuje do mnie to samo. Często robił mi miłe niespodzianki i ciągle przytulał oraz całował. Cały czas powtarzał, że jestem wyjątkowa i kocha mnie taką jaka jestem. Ideał? Niestety parę razy zastanawiałam się nad wyeliminowaniem go z mojego życia.
Antek był cholerykiem. Bardzo często wpadał w furię kiedy zrobiłam coś źle, nie po jego myśli lub nie zgadzałam się z jego zdaniem. Nasze kłótnie zawsze kończyły się tym, że z obolałym policzkiem płakałam samotnie w pobliskim parku. Kiedy decydowałam się zakończyć związek, on zawsze robił coś, że zmieniałam zdanie i mu wybaczałam.
- Co będziesz robić? - zapytał rozbierając mnie z zimowego płaszczu.
- Mam być asystentką dyrektora do spraw kontaktów z mediami w reprezentacji - odparłam po czym razem usiedliśmy na sofie w salonie.
- Czekaj... Gdzie?!
- W reprezentacji Polski w piłce nożnej - odpowiedziałam spokojnie. Nie widziałam w tym nic nadzwyczajnego.
Nie interesowałam się zbytnio piłką. Oglądałam jedynie mecze reprezentacji i czasami Manchesteru United, któremu kibicował Antek. Znałam kilku podstawowych graczy: Lewandowskiego, Błaszczykowskiego, Piszczka, Boruca... Było jeszcze coś co wiedziała tylko moja rodzina i Antek.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz! - zawołał.
- No nie! Tutaj mam napisane na kartce co mam robić - powiedziałam po czym wyjęłam ją z torby - Mam pojawiać się na każdym zgrupowaniu, czasami prowadzić konferencje prasowe, pozwalać mediom robić wywiady i takie tam. I tutaj mam jeszcze listę piłkarzy, którzy będą wtedy na zgrupowaniu - podałam mu kartkę.
- Szczęsny, Szukała, Mierzejewski, Sobota... Teodorczyk?!
- Na to wygląda.
- Spotkasz się z nim?
- Będę musiała - odparłam smutno.
- Jak myślisz, to dlatego cię przyjęli? - zapytał. Taa... mistrz taktu. Szczerze, to nawet o tym nie pomyślałam.
- W sumie to nie pytali.
- To dobrze.

***

Grodzisk Wielkopolski.
Jestem pewny siebie przed meczem ze Słowakami. Czuję, że wystąpię w pierwszym składzie. Czeka mnie ciężka rozmowa z selekcjonerem. Dowiem się czego ode mnie wymaga, czego oczekuje. Jestem lekko poddenerwowany i niestety kierowca taksówki, którą jechałem do hotelu to zauważył.
- Pierwszy raz na kadrze? - zapytał.
- Nie - odpowiedziałem chłodno.
- Jak nazwisko? - ciągnął nachalny taksówkarz.
- Kamiński. Marcin Kamiński.
- Ten z Lecha?
Wziąłem głęboki oddech i najspokojniej jak umiałem odpowiedziałem:
- Tak.
Dziękowałem Bogu kiedy ujrzałem hotel, w którym miałem spędzić tydzień zgrupowania, bo nachalny taksówkarz zaczął błagać żebyśmy następny mecz z Legią, której był kibicem przegrali.
Na wejściu od razu powitali mnie dziennikarze i paparazzi. Byłem na to przygotowany, musiałem być. Powtarzałem sobie w myślach "Bądź miły i nie mów za dużo".
- Wydaje się pan być pewnym zawodnikiem w obronie na mecz ze Słowacją. Uważa pan, że zagra od pierwszych minut? - zapytała wysoka kobieta, którą kojarzyłem z telewizji, ale za żadne skarby nie mogłem sobie przypomnieć jej nazwiska.
- Czeka mnie rozmowa z trenerem Nawałką, wtedy ma mi wyjaśnić moją rolę w reprezentacji.
- Jak pan zareagował na powołanie? - zapytał inny dziennikarz.
Co za idiotyczne pytanie? A jak miałem zareagować? Usiąść i płakać czy może raczej skakać z radości? Miałem najszczerszą ochotę tak odpowiedzieć, ale w ostatnim momencie się powstrzymałem.
- Byłem bardzo zaskoczony i muszę przyznać, że od dawna wyczekiwałem powołania do dorosłej reprezentacji.
Poszedłem dalej. Mój manager powiedział, że na początku mam niewiele odpowiadać na pytania dziennikarzy. Mogłem coś więcej powiedzieć dopiero na oficjalnej konferencji.
Wszedłem do holu, podszedłem do atrakcyjnej recepcjonistki i spytałem o numer pokoju jaki został mi przydzielony. Okazało się, że miałem zamieszkać z moim klubowym kolegą - Teo. Dowiedziałem się też, że odebrał już kartę do pokoju.
- Hej stary! - powitał mnie na wejściu.
- Ja przynajmniej jeszcze się załapuje do U21! - odparłem, żeby go podrażnić.
- Poczekaj... Za niedługo się skończy - zapewnił mnie Teo.
Wziąłem szybki prysznic i mniej więcej się rozpakowałem. 

***

Szef, czyli Tomasz Iwan kazał mi przejść po pokojach i zbierać podpisy piłkarzy na liście, aby potwierdzili zameldowanie. Uważałam to za całkiem bezsensowne zajęcie, ale nie wypadało mi wszczynać kłótni w pierwszy dzień pracy.
Pierwszy pokój. Po śmiechu jaki stamtąd dochodził rozpoznałam kto tam mieszkał.
Zapukałam delikatnie a drzwi otworzył mi Grzesiek Krychowiak.
- Sorry, autografy rozdajemy później - powiedział ze swoim francuskim akcentem.
- Idioto! To jest asystentka Tomka! - oburzył się Szczęsny i dodał - Przepraszam za kolegę. Ma za wysokie mniemanie o sobie i myśli, że każdy zabiłby się za zdjęcie z nim.
"Jakbyś ty miał mniejsze" pomyślałam.
- Nic się nie stało - odparłam pogodnie i weszłam do środka - Tak, właściwie to przyszłam po wasze autografy. Musicie tu podpisać - wskazałam puste pole.
- Biurokracja - skomentował Krychowiak.
- Tak w ogóle to jak masz na imię? - zapytał Szczęsny.
- Majka.
- Prawie jak Marina - powiedział żartobliwie Grzesiek.
- Dzięki, ja lecę dalej. Kto mieszka obok? - zapytałam.
- Waldek i Mati - odparł Wojtek.
Zapukałam do następnych drzwi, które otworzył mi wysoki, dobrze zbudowany piłkarz. Z tego co pamiętałam to chyba nie był Waldek Sobota. Czyli ten rzekomy Mati?
- Tak? - zapytał i wtedy zauważyłam jego cudowny tatuaż na prawej ręce.
Cześć, jestem nową asystentką Tomka Iwana i muszę zebrać wasze podpisy na tej liście - powiedziałam podając mu podkładkę z kartką.
- Wejdź - zaprosił mnie i zawołał - Waldek! Wyłaź z łazienki! Mamy gościa.
- Właściwie to przyszłam tutaj tylko po podpisy...
- Dobrze, spokojnie. Jestem Mati - przedstawił się.
- Majka.
- A ja Waldek - powiedział wychodząc z pokoju obok.
- Cześć - pomachał mu.
- Czyli autografy, tak? - zapytał Mati patrząc mi przez ramię na listę tak, że poczułam jego oddech.
- Clichy, robisz się żałosny - skomentował tą sytuację Waldek.
- Spokojnie, nic się nie stało - odparłam uśmiechając się.
Zebrałam podpisy, wyszłam, zapukałam do następnego pokoju i tak około dziesięć razy. W końcu doszłam do ostatniego pokoju. Zapukałam lekko zmęczona, drzwi otworzył mi wysoki brunet ubrany jedynie w ręcznik.
Popatrzył na mnie pytająco a mi wreszcie udało się oderwać wzrok od jego wyrzeźbionego torsu.
- Cześć, jestem nową asystentką Tomasza Iwana i muszę zebrać wasze podpisy na tej liście - powiedziałam po raz dziesiąty tego dnia.
- Proszę - powiedział i uchylił szerzej drzwi, abym weszła.
Powoli rozglądałam się po pokoju szukając drugiego piłkarza, który tu mieszkał. Nagle ktoś wyszedł z łazienki.
- Marcin, dlaczego... - urwał kiedy mnie zobaczył i zwrócił się do mnie- Co ty tutaj robisz?!


_____________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Nareszcie udało mi się napisać pierwszy rozdział :D podobno najtrudniej jest zacząć, czyli możecie sie spodziewać częściej nowych rozdziałów tutaj tym bardziej, że zakończyłam jednego bloga :)