Byłem całkiem zdezorientowany po tym, co powiedział Mati. Wiedziałem, że lubił się bawić dziewczynami, ale żeby aż tak? Zakład? Nic głupszego nie mógł wymyślić.
Popatrzyłem pytająco na Łukasza, nie miałem pojęcia co odpowiedzieć. On zaczął robić dziwne miny sygnalizując żebyśmy wyszli i pogadali.
- Teo, wszystko z tobą ok? - zapytał Waldek.
- Tak, muszę na chwilę wyjść z Marcinem.
- Spacer pod gwiazdami? - zażartował Mati.
- Idziemy - popędził mnie Łukasz.
Wyszliśmy na korytarz.
- Co mam powiedzieć? - zapytałem zdenerwowany.
- Słuchaj - zaczął - Nie powiedziałem ci prawdy.
- Co masz na myśli? - zadałem kolejne pytanie.
- Majka... Ona nie jest moją dziewczyną. Ona jest... Moją siostrą.
Zacząłem kojarzyć fakty. Mieli podobny uśmiech a przede wszystkim takie samo nazwisko!
- To co mam robić?
- Zgódź się na ten zakład.
- Pojebało cię do końca?! - krzyknąłem chyba trochę za głośno, bo drzwi obok się otworzyły.
- Nie kłóćcie się do cholery! - zawołał Łukasz Piszczek - Jesteśmy przed meczami, wokół hotelu jest pełno dziennikarzy. Uspokójcie się!
Popatrzyliśmy po sobie. Piszczu miał rację, za bardzo się uniosłem.
- Nie przejmuj się, mała sprzeczka - powiedziałem.
- Mam nadzieję, młody - odparł i zamknął drzwi do swojego pokoju.
- Zgódź się - nalegał Łukasz.
- Dlaczego ci tak na tym zależy?
- Zrozum, jeśli Mati ją poderwie to albo ją skrzywdzi, albo wywiezie do Holandii.
- Nagle się odezwał nadopiekuńczy braciszek - powiedziałem z ironią.
- Ustal z nim, że ten kto pierwszy ją pocałuje wygra. Zrobisz co należy i wrócisz do Poznania. Ona i tak ma chłopaka, zapomni o tobie. Poza tym będziesz miał przewagę, znam ją nie od dziś, pomogę ci.
Moje myśli błądziły. Miałem mętlik w głowie. Nie jarały mnie takie gierki. Chociaż w sumie, za kilka dni wszystko rozejdzie się po kościach i zapomnimy o tej sytuacji. I tak nie miałem dziewczyny, więc czemu nie?
- Będziesz mi winien przysługę - powiedziałem w końcu.
Wróciliśmy do pokoju. Waldek i Mati wciąż siedzieli na tej samej kanapie i gapili się w telewizor.
- Już po pierwszym pocałunku? - zapytał drażliwie Klich.
- Zgoda - powiedziałem ignorując go - Ten kto pierwszy ją pocałuje, wygrywa.
- Ale z was dzieci! - zawołał Waldek.
- Cicho, Walduś. Wszyscy wiemy, że ty nie jesteś wtajemniczony w "te" sprawy. Zgadzam się - odparł Mati podając mi rękę.
Uścisnąłem ją a Łukasz przeciął.
oczami Majki
- Tutaj jest cudownie! - kłamałam swojemu chłopakowi przez telefon.
Nie było cudownie. Przede wszystkim nie tolerowałam obecności Łukasza. Uczucie, które towarzyszyło mi podczas naszej ostatniej kłótni powróciło. Nie miałam ochoty na widzenie Teo przez przyszłe 11 dni. Chciałam jak najszybciej wyjechać z tego zgrupowania.
- Wiesz, kochanie. To nie jest rozmowa na telefon, ale... - zaczął Antek a w tle usłyszałam jak jakaś kobieta mówi jego imię - Chodzi o to, że chcę z tobą zerwać. Spakowałem już swoje rzeczy i się wyniosłem, kluczyki do mieszkania zostawiłem pod wycieraczką.
Czułam jak całe moje ciało przechodzą dreszcze. Zaczęłam się trząść pomimo, że czułam krople potu. Moje oczy napełniały się łzami.
- Ale jak to? - wyjąkałam.
- Po prostu. Zrywam z tobą. Dobranoc - rozłączył się.
Siedziałam na łóżku z telefonem przy uchu jeszcze przez dobre dziesięć minut. Próbowałam przetrawić to, co właśnie powiedział mi mój chłopak. Mój BYŁY chłopak.
Odszedł do innej. Wydedukowałam to po tym nieznajomym damskim głosie.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie stukot do drzwi. Zerknęłam do lustra. Miałam zaczerwienione oczy od łez. Zdziwiłam się. Nawet nie poczułam kiedy spłynęły po moich policzkach. Rozpuściłam moje czarne, długie włosy, aby choć trochę odwrócić uwagę od zmęczonej twarzy.
Otworzyłam drzwi a przede mną ukazał się wysoki mężczyzna. Próbowałam sobie przypomnieć jego imię. "Z Teo mieszka Marcin, to nie on, ze Szczęsnym Grzesiek, to też nie on, z Tytoniem, też Marcin, ale to również nie jest on!".
- Cześć - powiedział.
- Hej - odparłam ukrywając zakłopotanie tym, że nie pamiętam jego imienia.
- Pomyślałem, że siedzisz sobie tu sama i byłoby ci miło gdyby ktoś dotrzymał ci towarzystwa, więc jestem! - zawołał i rozłożył teatralnie ręce.
- Och, no tak... - wydukałam nieporadnie.
- Mogę wejść? - zapytał po chwili ciszy.
- Tak, jasne, jasne - powiedziałam uchylając szerzej drzwi.
- Chyba przyszedłem nie w porę - odparł zakłopotany drapiąc się po głowie.
- Nie! Coś ty! Po prostu ostatni telefon wyprowadził mnie trochę z równowagi.
Usiadłam na skraju swojego łóżka a "ten którego imienia nie pamiętałam" usiadł na sofie naprzeciwko.
- Nie znam cię zbyt długo, ale widzę, że dzieje się coś złego.
- Wydaje ci się - skłamałam.
Wstał, podszedł i usiadł obok mnie. Delikatnie mnie objął.
- Mi możesz wszystko powiedzieć - wyszeptał do ucha.
Przeszedł mnie lekki dreszcz. Siedziałam tak bardzo przytulona, że słyszałam bicia jego serca.
oczami Mateusza
Usiadłem blisko niej i objąłem ją delikatnie, aby jej nie "spłoszyć". Na szczęście odwzajemniła uścisk, wręcz przytuliła się jeszcze bardziej!
- Mi możesz wszystko powiedzieć.
- Chłopak mnie rzucił przez telefon - powiedziała tak cicho, że ledwie usłyszałem.
Dobra dla mnie! Jest samotna, zdołowana i zdesperowana. Ktoś musi ją pocieszyć. Dziękowałem mojemu wyczuciu, że akurat teraz postanowiłem się do niej wybrać zanim zrobił to Marcin.
- Mogę jakoś pomóc? - zapytałem.
- Powiedz mi jak masz na imię - odparła.
"Że co?!" pomyślałem. W takim momencie ona się mnie pyta jak mam na imię?
- Mati.
- Bardzo ładnie - powiedziała po czym wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.
Pogładziłem jej ramię dodając otuchy. Wtedy usłyszeliśmy jak ktoś puka do drzwi. To mogła być tylko jedna osoba.
- Otworzę - powiedziała a naszym "niespodziewanym" gościem okazał się nikt inny jak Marcin.
- Cześć - powiedział uśmiechając się. Widziałem jak ona również się uśmiecha. Z tego co sobie przypominałem na mój widok raczej okazała przerażenie a nie radość.
- Hej.
- Cześć Marcin - powiedziałem ironicznie podchodząc do Majki i lekko dotykając jej talii od tyłu.
- Przeszkodziłem w czymś? - zapytał.
- Właściwie to n...
- Tak - przerwałem jej.
- Ta jednomyślność - powiedział drwiąco.
Majka niezauważalnie zdjęła moje ręce z jej talii i zaprosiła Marcina do środka. Ja usiadłem na kanapie a Majka zaczęła czegoś w swojej torbie bagażowej.
- Może ci pomóc? - zapytał udając zatroskanie i podszedł do niej.
- Majka nie potrzebuje twojej pomocy - rzuciłem.
- Mati, przestań! Szukam swojej kosmetyczki.
- Daj - powiedział wyciągając ręce, aby podała mu torbę.
oczami Marcina
Wszedłem do pokoju Majki, gdzie zastałem ją z Mateuszem. Mogłem się tego spodziewać. Zauważyłem jak blisko niej stał i jak jej dotykał. Jak długo tutaj siedział? Nie zastanawiałem się dalej i przeszedłem do realizowania mojego planu.
Zaczęła szukać czegoś w swojej torbie. Postanowiłem jej pomóc.
Po kilku minutach znalazłem jej telefon. Postanowiłem wbić swój numer i przy okazji wziąć sobie jej. Była zajęta rozmową z Mateuszem, więc nie zauważyła tego tym bardziej, że starałem się to zrobić szybko.
- Chyba tu nie ma twojej kosmetyczki - powiedziałem w końcu.
- Ale z ciebie niezdara, Marcin! - zawołał starszy kolega.
- Mati, mógłbyś wyjść? - zapytała zdenerwowana Majka.
Czułem się jakbym zdobył gola. Punkt dla mnie. Majka ma go dość!
- Tylko pod warunkiem, że ty też wyjdziesz - bajerował ją.
- Tani tekst na podryw - mruknąłem wystarczająco głośno, aby usłyszał.
- Masz jakiś problem? - zapytał stając naprzeciwko mnie.
- Obydwaj wyjdźcie. Błagam was. Jestem zmęczona, a coś czuję, że się zaraz pobijecie.
Cholera. O jedno zdanie za dużo. I tak jestem lepszy w oczach Majki, czuję to. Posłusznie rozeszliśmy się do swoich pokoi.
_____________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Jest i trzeci rozdział :)) Tego bloga pisze mi się chyba najlepiej :P Obiecuję, że następny rozdział jaki napiszę będzie na --> Echte Liebe, bo tam też nieźle namieszałam i przydałoby się coś odkręcić :D
Zapraszam do głosowania w ankiecie na bloga, który będzie po zakończeniu Echte Liebe.